Nie wystarczy zbudować system, który działa. Potrzebujemy systemów, które potrafią przetrwać, które nie załamią się przy pierwszym kryzysie, ani nie zawiodą wtedy, gdy wszystko inne przestaje działać. To oznacza, że bezpieczeństwo nie może być dodatkiem, tylko częścią konstrukcji.
Dobre systemy powstają tam, gdzie o bezpieczeństwie myśli się od początku. Gdzie pytanie „Co jeśli?” pada już przy pierwszym szkicu. Gdzie architekt, developer i specjalista bezpieczeństwa siadają przy jednym stole, zanim jeszcze zacznie się kodowanie.
Zbyt często cyberbezpieczeństwo bywa traktowane jak dodatek po wdrożeniu, np. instalacja firewalla czy systemu monitorowania (SIEM). To już nie wystarcza, bo to nie narzędzia, ale decyzje projektowe mają największy wpływ na odporność systemu:
► Jak wygląda jego architektura?
► Jak są rozdzielone uprawnienia?
► Czy rozpoznajemy punkty podatności, zanim powstanie choćby linia kodu?
Wiele podatności nie wynika z błędów w kodzie, ale z decyzji systemowych - źle przemyślana integracja, ryzykowne konfiguracje przyjęte jako domyślne, czy pominięta walidacja danych na wejściu.
Jeśli chcesz tworzyć bezpieczne systemy, nie możesz traktować bezpieczeństwa jak checklisty na koniec sprintu. Bezpieczeństwo to nie faza - to sposób myślenia, to język, w którym mówisz o zależnościach, ryzyku i odpowiedzialności - to kultura.
Projektując z myślą o bezpieczeństwie ograniczasz liczbę późniejszych "łatek", minimalizujesz ryzyko incydentu, budujesz zaufanie do systemu, do zespołu i do decyzji, które za nim stoją.
Security by Design to podejście, w którym bezpieczeństwo jest wbudowane w system od samego początku – zamiast być dodawane później jako poprawka. Dzięki temu możliwe jest tworzenie rozwiązań odpornych na zagrożenia, zanim się one pojawią.
W praktyce oznacza to:
► uwzględnianie bezpieczeństwa równie wcześnie jak funkcjonalności – już na etapie zbierania wymagań,
► projektowanie tak, aby system był bezpieczny nawet bez ręcznej konfiguracji ze strony użytkownika,
► domyślne ograniczanie dostępu – funkcje dodatkowe muszą być aktywowane świadomie,
► opieranie się na rzeczywistym ryzyku, nie na przypuszczeniach – wykorzystując analizy i scenariusze,
► definiowanie wymagań bezpieczeństwa z taką samą precyzją jak wymagań biznesowych – muszą być mierzalne,
► uwzględnianie przepisów prawa i uznanych standardów (np. ISO, RODO, OWASP) od pierwszego kroku.
Security by Design to fundament odporności - nie trend, a konieczność w świecie rosnących zagrożeń.
Zrób to już na etapie projektowania:
► potraktuj bezpieczeństwo jako wymaganie projektowe - już na poziomie koncepcji systemu jako jeden
z podstawowych filarów, obok funkcjonalności i wydajności,
► przeprowadź analizę ryzyka - zidentyfikować potencjalne zagrożenia, ich źródła i skutki oraz przypisać im odpowiedni poziom istotności,
► dokumentuj wymagania bezpieczeństwa - w sposób mierzalny i jednoznaczny, możliwy do sprawdzenia na kolejnych etapach projektu,
► upewnij się, że projekt jest zgodny z obowiązującymi regulacjami i standardami - zgodność od samego początku (np. RODO, ISO/IEC 27001),
► zaplanuj scenariusze zagrożeń (misuse cases) - potencjalne nadużycia systemu i sposoby ich zapobiegania.
Uwzględnienie tych aspektów już w fazie projektowania przełoży się na lepszą jakość, pozwoli uniknąć kosztownych poprawek na dalszych etapach i zwiększy odporność systemu na zagrożenia.
Odporne systemy nie powstają w zamkniętym pokoju. Potrzeba zespołu: deweloperów, architektów, ludzi od bezpieczeństwa, analityków, a czasem i użytkowników.
Projektowanie odpornego systemu to także zrozumienie, jak faktycznie będzie używany, dlatego:
► rozmawiajcie,
► planujcie wspólnie,
► organizujcie warsztaty,
► dawajcie ludziom przestrzeń, aby mogli zgłaszać ryzyko i błędy, zanim staną się incydentem.
To zespoły, nie role, budują odporność - przez wspólne decyzje, a nie tylko kompetencje.
Bezpieczeństwo nie zaczyna się w implementacji. Zaczyna się wcześniej — w sposobie myślenia o funkcjonalności, odpowiedzialności i konsekwencjach. Zanim powstanie linia kodu, zadaj sobie pytania: „Co może pójść nie tak?”, „Jak zachowa się system, gdy użytkownik ma złe zamiary?”
To właśnie na tym etapie zaczyna się Secure Software Development — podejście, w którym bezpieczeństwo projektuje się od samego początku, a nie dodaje później. Bezpieczeństwo nie zaczyna się w implementacji, tylko w myśleniu o funkcjonalności.
Stosuj podejście „co jeśli?” nie tylko pod kątem funkcji, ale i bezpieczeństwa. Pracuj z realnymi scenariuszami zagrożeń (np. STRIDE - Spoofing, Tampering, Repudiation, Information Disclosure, Denial of Service, Elevation of Privilege). Projektuj architekturę tak, aby ograniczyć dostęp do tego, co naprawdę potrzebne.
Podczas projektowania zadbaj o:
► projektowanie architektury w oparciu o zasadę minimalnych uprawnień i separacji obowiązków,
► stosowanie bezpiecznych wzorców projektowych (np. circuit breaker, fail-safe defaults),
► planowanie komponentów systemu jako niezależnych i izolowanych (np. konteneryzacja, mikroserwisy),
► unikanie zależności, które nie są wspierane lub aktualizowane,
► stosowanie wielowarstwowej ochrony (defense in depth), czyli nakładania wielu poziomów zabezpieczeń.
Podczas implementacji sprawdź czy:
► trzymasz się aktualnych wytycznych OWASP (Open Worldwide Application Security Project) oraz CWE (Common Weakness Enumeration) dla danej technologii,
► używasz narzędzi do analizy statycznej (SAST – Static Application Security Testing) i dynamicznej (DAST – Dynamic Application Security Testing),
► unikasz hardkodowania danych uwierzytelniających i kluczy szyfrujących,
► wdrażasz automatyczne testy jednostkowe i testy regresji uwzględniające scenariusze ataków,
► przeprowadzasz przeglądy kodu z uwzględnieniem kontroli bezpieczeństwa (np. peer review z checklistą OWASP).
Bezpieczna architektura to dopiero początek — liczy się również to, jak ją egzekwujesz w kodzie. Secure Software Development to praktyka, która sprawia, że bezpieczeństwo nie jest wyjątkiem, ale standardem.
Jeśli tworzysz systemy w sposób ciągły (np. agile), bezpieczeństwo musi być częścią procesu — od początku.
DevSecOps to podejście, w którym bezpieczeństwo nie jest osobnym etapem, lecz wbudowanym elementem całego cyklu tworzenia oprogramowania — od kodowania po wdrażanie. W praktyce oznacza to integrację działań bezpieczeństwa
z procesami:
► developmentu (Dev),
► operacji (Ops),
► security (Sec) — w jednym spójnym rytmie pracy.
Kluczowym narzędziem DevSecOps jest CI/CD (Continuous Integration / Continuous Deployment) — czyli automatyczny proces łączenia kodu, testowania i publikowania zmian. To właśnie w tym łańcuchu DevSecOps działa najskuteczniej: wykrywając problemy wcześniej i szybciej.
Zadbaj o to, by bezpieczeństwo było zintegrowane z każdym etapem:
► automatycznie sprawdzaj kod i biblioteki zaraz po wprowadzeniu zmian,
► przerywaj proces wdrożeniowy, jeśli wykryto poważny błąd,
► testuj wcześniej, nie na końcu („shift-left”),
► używaj sprawdzonych narzędzi – takich jak ZAP, Trivy czy Checkov,
► włącz bezpieczeństwo do procesu wdrażania zmian, np. poprzez: wczesne sprawdzanie zewnętrznych komponentów (np. OWASP Dependency-Check), blokowanie wdrożeń przy krytycznych lukach, testowanie nowych rozwiązań w bezpiecznych środowiskach.
Dobre praktyki DevSecOps ograniczają tzw. drift między środowiskami, pozwalają automatyzować reakcję na błędy i skracać czas ich obsługi. To podejście nie zastępuje projektowania - ale sprawia, że bezpieczeństwo nadąża za zmianą.
► Equifax (2017) – luka w bibliotece Apache Struts nie została załatana, mimo że była znana. Z powodu braku procesów aktualizacji i monitoringu, dane ponad 147 milionów osób zostały ujawnione.
► Capital One (2019) – błędna konfiguracja firewalla w chmurze AWS i nadmierne uprawnienia w IAM umożliwiły atakującej osobie kradzież danych 100 milionów klientów.
► SolarWinds (2020) – atakujący wykorzystali brak segmentacji i zabezpieczeń w pipeline CI/CD, aby wstrzyknąć złośliwy kod do aktualizacji oprogramowania, który trafił do ponad 18 tysięcy organizacji.
Wnioski? Nawet technicznie poprawny system może paść ofiarą ataku, jeśli brakuje ciągłości działań bezpieczeństwa lub nie są przestrzegane zasady najmniejszych uprawnień i separacji środowisk.
To one pozwalają nie tylko wykrywać błędy, ale też utrzymać spójność i odporność systemu w czasie.
Dobrze prowadzona dokumentacja to zapis decyzji, zależności i zmian – bez niej trudno przewidzieć skutki modyfikacji czy szybko zareagować na incydent.
Testy bezpieczeństwa weryfikują nie tylko to, czy coś działa, ale czy działa bezpiecznie – w różnych warunkach i po zmianach.
Testy i dokumentacja sprawiają, że system nie traci stabilności po aktualizacji ani nie ukrywa podatności odziedziczonych po wcześniejszych wersjach.
Najważniejsze rodzaje testów:
► testy penetracyjne (pentesty) – symulowane ataki,
► testy statyczne (SAST) – analiza kodu źródłowego,
► testy dynamiczne (DAST) – testy w działającym środowisku,
► testy integracyjne – bezpieczeństwo współpracy komponentów,
► testy regresyjne – czy nowe zmiany nie złamały ochrony,
► testy odpornościowe – testy w warunkach kryzysowych,
► testy manualne – wykrywanie błędów logicznych i luk w przepływach,
► audyty zewnętrzne – niezależna ocena poziomu bezpieczeństwa.
Automatyzuj i integruj testy z CI/CD, każde wykryte zagrożenie opisz, oceń (np. CVSS – Common Vulnerability Scoring System), napraw i ponownie zweryfikuj.
To, czego nie dokumentujesz i nie testujesz – nie istnieje, gdy przychodzi audyt albo incydent. To, co jest udokumentowane
i przetestowane systematycznie – wzmacnia odporność i daje przewagę w krytycznych momentach.
Nie wszystkie testy bezpieczeństwa są sobie równe. Ich skuteczność zależy nie tylko od liczby scenariuszy, ale przede wszystkim od zakresu pokrycia.
Sprawdź to w swoich testach:
► Czy testujemy wszystkie ścieżki przepływu danych (data flow)?
► Czy nasze testy obejmują warunki graniczne i nietypowe konfiguracje?
► Czy pokrywamy wszystkie komponenty i interfejsy (API, frontend, backend)?
► Czy mamy metryki testów, np. % kodu objętego testami z uwzględnieniem aspektów bezpieczeństwa?
Warto mierzyć pokrycie testami podobnie jak pokrycie kodu (coverage), np. przez narzędzia takie jak Jacoco, SonarQube, ale z rozszerzeniem o kontrolę ryzyka (np. OWASP ASVS Level 2/3 jako benchmark).
Threat modeling to proces identyfikacji potencjalnych zagrożeń oraz planowania sposobów ich neutralizacji, który łączy ludzi, procesy i technologie. Jego celem jest zrozumienie, jak przeciwnik może zaatakować system, jakie szkody może wyrządzić i jak temu przeciwdziałać.
Korzystaj z najpopularniejszych modeli:
► STRIDE (Spoofing, Tampering, Repudiation, Information Disclosure, Denial of Service, Elevation of Privilege) – klasyfikacja zagrożeń według ich charakterystyki,
► PASTA (Process for Attack Simulation and Threat Analysis) – wieloetapowy proces modelowania zagrożeń z perspektywy przeciwnika,
► LINDDUN – ukierunkowany na prywatność, skupia się na zagrożeniach związanych z przetwarzaniem danych osobowych,
► ATTACK TREES – drzewiaste przedstawienie scenariuszy ataku wraz z ich zależnościami i skutkami.
Modeluj zagrożenia:
► na etapie projektowania nowych funkcjonalności,
► przy wprowadzaniu istotnych zmian w architekturze lub integracjach,
► przed audytami zewnętrznymi lub wdrożeniem systemu produkcyjnie,
► regularnie w ramach cyklicznych przeglądów architektury.
Pamiętaj o:
► zdefiniowaniu zakresu analizy - komponenty, dane, procesy objęte analizą,
► sporządzeniu diagramu systemu - np. diagram przepływu danych, DFD),
► zidentyfikowaniu potencjalnych zagrożeń – skorzystaj z wybranego modelu,
► ocenie ryzyka – przypisz każdemu zagrożeniu wagę, np. poprzez metodykę DREAD lub CVSS,
► opracowaniu i przypisaniu środków zaradczych (mitigations) – konkretne działania obniżające ryzyko,
► udokumentowaniu wyników i ich cyklicznym przeglądzie - aktualizuj dokumentację przy każdej większej zmianie
w systemie.
Dzięki temu dokładniej zrozumiesz, gdzie znajdują się słabe punkty systemu i jak można je wzmocnić, zanim zostaną wykorzystane, to przełoży się na lepsze decyzje projektowe i większą odporność systemu.
Modelowanie zagrożeń nie kończy się na analizie – to proces iteracyjny, który powinien być integralną częścią cyklu życia oprogramowania. Regularna praca z zagrożeniami ułatwia podejmowanie lepszych decyzji projektowych i ogranicza ryzyko nieprzewidzianych luk bezpieczeństwa.
Threat modeling nie chroni systemu sam w sobie – ale daje zespołowi właściwy kontekst, zanim pojawi się ryzyko.
Systemy żyją, po wdrożeniu następują aktualizacje, integracje i migracje. W każdej z tych sytuacji może dojść do naruszenia zasad bezpieczeństwa – świadomie lub nie.
Dlatego:
► stosuj kontrolowane procesy zmian (change management) z obowiązkowym udziałem zespołu bezpieczeństwa,
► wprowadzaj punkty kontrolne bezpieczeństwa przed wypuszczeniem funkcji (np. security gates),
► reaguj na incydenty nie tylko naprawą, ale analizą przyczyn źródłowych (root cause analysis) i aktualizacją modelu zagrożeń,
► planuj regularne przeglądy ryzyka i uprawnień – szczególnie po zmianach architektonicznych i organizacyjnych.
Zarządzanie zmianą to brakujące ogniwo między projektowaniem a rzeczywistą odpornością systemu – szczególnie
w organizacjach rozwijających systemy w modelu ciągłym.
Źródła, które warto znać
► OWASP Application Security Verification Standard (ASVS)
Te źródła stanowią doskonałe uzupełnienie do wdrożeń i oceny dojrzałości.
Tworzenie bezpiecznych systemów IT to nie jednorazowe działanie - to proces, który zaczyna się wcześniej niż kod i trwa dłużej niż wdrożenie - w całym cyklu życia oprogramowania.
Od pierwszego szkicu architektury po ostatni commit w CI/CD - to, czy system przetrwa, zależy od tego, jak o nim myślisz, kiedy wszystko jeszcze działa.
Trwałość bierze się z decyzji, konsekwencji, kultury.
Systemy, które przetrwają, budują zespoły, które wiedzą że:
► bezpieczeństwo to nie faza,
► test to nie formalność,
► luka nie zawsze wygląda groźnie,
► „co jeśli?” to najważniejsze pytanie, jakie można zadać na etapie projektu.
Bezpieczne systemy nie powstają przypadkiem - to efekt świadomych decyzji. Jeśli chcesz projektować mądrzej - zacznij od bezpieczeństwa - nie na końcu, nie po fakcie, ale od początku.
Katarzyna Piasecka
CSO | Liderka zespołów i strategii |Ekspertka cyberbezpieczeństwa |Autorka CyberShieldON
CyberShieldON – gdy wiedza spotyka decyzję.
Tutaj cyberbezpieczeństwo to nie tylko technologia, ale też konsekwencje wyborów, ryzyko systemowe i odpowiedzialność.
Łączymy doświadczenie z projektów z refleksją nad tym, jak naprawdę działa organizacja i jak ją chronić.
Dzielimy się praktyką, która wytrzymała presję, oraz pytaniami, które zmieniły kierunek działania.
Jeśli tworzysz systemy, zarządzasz bezpieczeństwem, projektujesz architekturę – znajdziesz tu wsparcie, które nie zatrzymuje się na poziomie technologicznym.
Nowe artykuły – regularnie na cybershieldon.pl
CyberShieldON działa niezależnie, bez wsparcia komercyjnego i afiliacji.
To inicjatywa prywatna, zamieszczane treści wyrażają osobiste opinie autorów i nie są powiązane z żadną firmą ani instytucją.
Kopiowanie, udostępnianie i wykorzystywanie treści wymaga wcześniejszej zgody autorów.
© 2025 CyberShieldON. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Strona www stworzona w kreatorze WebWave.